G-Story

Niemieckie wielkie G.

Systemy Internetu Rzeczy (IoT) mają obecnie kluczowe znaczenie w zapewnianiu bezpieczeństwa pacjentów w domach opieki i szpitalach. Są również szeroko stosowane do monitorowania mienia, kontroli dostępu i do wielu innych celów. W Niemczech i na całym świecie istnieje wiele firm, które produkują lub inwestują w takie rozwiązania. Jedna z nich stała się przykładem, jak bardzo można zawieść w tej dziedzinie.

Ze względów prawnych nie możemy teraz publicznie wskazać, która z firm postanowiła potraktować bezpieczeństwo i prawa tysięcy swoich europejskich klientów i współpracowników jak śmieci. Mamy jednak nadzieję, że poszkodowane osoby i media szybko ją wskażą. Nawet jeśli firma próbuje zmieniać nazwy, unikać odpowiedzialności poprzez tworzenie nowych podmiotów lub ukrywać się za nowymi inwestorami, piętno świadomego naruszenia prawa pozostanie z winowajcą. Nie może być inaczej. Tak każe obyczaj.

Niektóre z poniższych informacji wcześniej nie były szerzej znane. Dla klientów firmy część z nich może budzić dodatkową złość. Może jednak także dać nadzieję na odzyskanie utraconych pieniędzy, znalezienie sprawiedliwości i uzyskanie wewnętrznego spokoju. Prosimy o przeczytanie i szerokie udostępnianie tego materiału.

Germany - sunset of the cheap money

Część 1: Obietnica

Obietnica

Oferta firmy była jasna: bardzo kosztowne, ale niezawodne i uniwersalne rozwiązanie dla domów opieki oraz mieszkań prywatnych. Miało zapewniać stałe monitorowanie dobrostanu ich mieszkańców. Miało chronić starsze osoby przed zagubieniem się, zaniedbaniem i złymi warunkami środowiskowymi, takimi jak niewłaściwa temperatura czy jakość powietrza. Miało automatycznie alarmować w przypadku nietypowego braku ruchu lub długotrwałego niejedzenia.

Dodatkowo, przez 24/7 miało zapewniać zdalne monitorowanie domu w celu ochrony przed włamaniami, zalaniem łazienki oraz dużymi stratami energii. Umożliwiać zdalne sterowanie oświetleniem, gniazdkami elektrycznymi i kamerami. Dawać zaawansowaną kontrolę ogrzewania, a nawet automatyczne otwieranie zasłon zsynchronizowane ze wschodem słońca w danej lokalizacji. A także możliwość uzbrojenia domu, gdy jest pusty, i wzywania pomocy za pomocą specjalnych przycisków alarmowych.

Rozwiązanie miało zwiększać bezpieczeństwo bliskich oraz domu dzięki opiekuńczym rękom firmy. Miało dawać spokój ducha i pewność, że to co cenne powierzone jest odpowiedzialnemu, profesjonalnemu partnerowi.

Wiara i tanie pieniądze

Wielu uwierzyło w obietnice firmy. Ponad czterdzieści tysięcy klientów w całej Europie wyposażyło swoje domy w różne elementy systemu. Niektórzy wydali tysiące euro na sprzęt i dodatkowe usługi. Życie ich bliskich było obserwowane i monitorowane przez firmę. Odpowiedzialność wydawała się gwarantowana. Wielu na niej polegało.

Jednak klienci nie wiedzieli, że firma nie była tak troskliwa i odpowiedzialna, jak chciała być postrzegana. Jej model biznesowy przez wiele lat opierał się głównie na beztroskim spalaniu pieniędzy inwestorów (straty wyniosły w sumie ponad ćwierć miliarda dolarów). Ostatecznie, gdy napływ tanich pieniędzy się skończył, bańka pękła. Trudne czasy ujawniły zaś prawdziwe wartości i naturę szefów firmy.


Germany balloon deflating during the crisis

Część 2: Porzuceni klienci

Porzuceni klienci

W wybranym przez siebie momencie, niemal bez ostrzeżenia klientów, firma bezpardonowo porzuciła dziesiątki tysięcy swoich podopiecznych. W kilkadziesiąt godzin po lakonicznej informacji mailowej wyłączono obsługę setek tysięcy urządzeń na terenie wielu krajów Europy. Bez potwierdzenia odebrania wiadomości i widząc, że urządzenia są nadal aktywnie używane przez starsze samotne osoby, odłączono systemy stosowane do wzywania pomocy w nagłych wypadkach oraz jako zabezpieczenia domów. Klienci na łamach powiązanych portali internetowych określili to zdarzenie następująco:
"It’s not bad behaviour, it’s criminal."

Sterty śmieci

System został wyłączony a jako rozwiązanie problemu poinformowano, że sprzęt powinien zostać oddany na elektrozłom. Choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej firma oferowała te same urządzenia w przedświątecznej promocji! To zupełnie opaczne rozumienie odpowiedzialności społecznej i ekologicznej roli systemów Internetu Rzeczy. 

Co jednak szczególnie ważne: domyślając się co zamierza firma, jej polscy pracownicy (my) w ciągu pięciu miesięcy  poprzedzających wyłączenie usług, z własnej inicjatywy przygotowali alternatywne oprogramowanie pozwalające by niemal cały sprzęt będący w rękach użytkowników pracował spełniając swoje funkcje bez potrzeby dostępu do Internetu i serwerów firmy. Firma jednak nie była zainteresowana przekazaniem oprogramowania użytkownikom w żadnej formie.

Bez ostrzeżenia

A czy firma mogła choć ostrzec swoich klientów z wyprzedzeniem dającym pewność zabezpieczenia swoich najbliższych? Oczywiście! W przypadku usług związanych z niektórymi kamerami firma poświęciła ponad sześć miesięcy pracy by dodać niewielkie ostrzeżenia dla ich posiadaczy, że kamery niedługo przestaną działać. Zaszczyt ten nie spotkał jednak pozostałych użytkowników. Czy tak powinna wyglądać społeczna odpowiedzialność firm, które obiecują klientom dbałość o ich najbliższych?
Wielu klientów do dziś bezskutecznie próbuje odzyskać niemałe, stracone pieniądze, poprzez próby samodzielnego wskrzeszania urządzeń wyłączonych przez firmę. To z czym ich pozostawiono, to bowiem niemal wyłącznie bezużyteczne śmieci. Czy taki ma być rezultat działań firmy twierdzącej, że kieruje się zasadami ekologii i zrównoważonego rozwoju?

Część 3: "Drodzy koledzy"

Reklama bez skrupułów

Przywołane wcześniej antyspołeczne i antyekologiczne zachowanie firmy nie było jednak ani jedyną, ani pierwszą skazą obrazującą brak szacunku zarządu do klientów - a także do współpracowników. Firma od lat sugerowała, że jej produkty wytwarzane są wyłącznie w Niemczech. Nie informując przy tym klientów, że wiele bezprzewodowych urządzeń produkowanych jest w całości w Chinach a oprogramowanie powstaje w ościennej Polsce. Od niemal dwudziestu lat, to faktycznie tam wielu specjalistów wyręcza niemiecką fabrykę, dostarczając swoim "drogim kolegom" oprogramowanie. Tam też niemal w całości powstał wyłączony przez firmę system IoT. To niestety nie jedyne przejawy jakie zapowiadały to co miało nastąpić. O innych nie będziemy tu na razie jednak pisać.

Współpraca

W ramach wdzięczności za współpracę, w momencie kryzysu, niemieccy "koledzy" porzucili swoich wieloletnich współpracowników z Polski w sposób zdradliwy. Bez przekazania należnych wypłat i odpraw dla pracowników. Zamiast tego pozostawili wielomilionowe długi. Co ciekawe, ogromne długi dotyczą także spłat podatków i opłat obowiązkowych ubezpieczeń społecznych. "Koledzy" pozostawili polską spółkę-córkę w stanie bałaganu, w czasie którego omijając wiele zasad prawnych niemal bez opłat wyprowadzili większość kodów źródłowych oprogramowania i sprzęt do nowego inwestora. 

Jak mówi przysłowie: o wartości relacji świadczy jej koniec.

Wartości

Firma w mediach twierdzi, że dzięki powyższemu zachowała to co dla niej najważniejsze. A co z wartościami? Czego można spodziewać się po współpracy z firmami praktykującymi takie rozwiązania i akceptującymi takie wartości oraz partnerów?

Wartości giełdowej bliskiej zeru? Zgadliście!
Pozwów o oszustwa, które już nadciągają? Prawda!
Kolejnych dziesiątek tysięcy porzuconych klientów i nagle przestających działać urządzeń? Dlaczego nie?

Gdyby elektroniczna niania twego dziecka miała mieć coś wspólnego z tymi wartościami biznesu, czy zaryzykowała byś, że nie usłyszysz płaczu swego dziecka, gdziekolwiek idziesz?

Udostępnij tę stronę

Select your language